Czy można nie skorzystać z okazji, by nie zobaczyć na własne oczy, jak dziecko radzi sobie na obozie harcerskim? Jak tam w ogóle wszystko funkcjonuje? Jak oni sobie w tym lesie radzą? Czy pociecha cała i zdrowa? No i trzeba oczywiście dowieść torbę smakołyków, trochę ubrań. Można też spróbować domyć dziecko i sprawdzić, czy wypełnia wszystkie nasze dobre rady:)
I wybrałyśmy się, cztery mamy do czterech dzielnych córeczek. Niektórzy myślą, że teraźniejsze harcerstwo to luksusy i wygody. Tu jednak bardzo się mylą. Chylę czoła przed tym, co w ciągu trzech dni pionierki powstaje w lesie. Każdy zastęp nie tylko rozstawia swój namiot, ale i robi sobie prycze, "szafki na ubrania", półki na buty... Wszystko ma swoje miejsce. Prycze - sprawdziłyśmy - bardzo wygodne. Aby mocno stały, żerdzie muszą być wkopane około pół metra w ziemie! I to wszystko własnymi rękoma wykonały te delikatne, miejskie dziewczęta.
Organizacja obozu wzorowa. Każdy wie, co ma robić: kiedy jego dyżur w kuchni czy warta przy ognisku. Ognisko pali się dzień i noc. Jeżeli zgaśnie, cała drużyna musi przenosić obóz o kilka centymetrów, wszyscy więc pilnują swoich obowiązków, a ognia jak oka w głowie. Miałyśmy
taką refleksję, że od tych młodych drużynowych, które nad tym wszystkim mają pieczę, niejeden dorosły mógłby się uczyć, jak zachęcać i motywować do działania, a przy tym egzekwować ustalone reguły.
Obozowe życie bardzo nam się spodobało. Lecz nasze dzieci marzyły, aby je zabrać choć na trochę do cywilizacji. I faktycznie pobliskie miasteczka bardzo ładne. W Zbąszyniu dostałyśmy ciekawy bilecik z nakazem uiszczenia opłaty u parkingowego, którego nigdzie nie było widać. W końcu odnalazłyśmy go, a postój kosztował nas całą złotówkę. Trafiłyśmy też na festyn parafialny w Chobienicach. Miałyśmy nadzieję wygrać na loterii szynkę z udźcem, ale niestety nie udało się. Pocieszeniem był dla nas koncert koźlarzy. Nie mylić z kobziarzami. Jak się okazało, kozioł to charakterystyczny instrument dla tego regionu Polski. Do dziś zachował się tutaj związany z nim folklor muzyczny oraz nieliczni już w Polsce rzemieślnicy wykonujący te instrumenty.
Wypad jednak trzeba było zakończyć i wybrałyśmy się w powrotną drogę.. do Warszawy. Miałyśmy takie podejrzenie, że bez rodziców całe to życie obozowe będzie się o wiele lepiej toczyć ;)
Dodaj komentarz