I mamy kolejnego zwycięzcę. Zagadkę nr 2 rozwiązała Ce Lina z Dolnego Śląska i tam właśnie powędruje podręczny zestaw akwarelowy Stockmar.
A teraz opiszę dokładnie jak powstały moje zimowe drzewa.
Rozpuszczałam kawałki kredek woskowych Stockmar wraz z pokostem w kilku podgrzewaczach na tea-lighty. I tak zrobioną farbą po prostu malowałam. Powstaje jednak problem jak uzyskać dużą ilość kolorów. Ja mam akurat trzy podgrzewacze, ale można też użyć większej ilości miseczek odpornych na ogień świeczki i podgrzewać je na zmianę. Jest też inny sposób, nieco mniej komfortowy, ale za to ograniczający ilość miseczek. Roztapiamy kolory na raty. Planujemy, że potrzebny nam będzie najpierw niebieski, jeśli go już użyjemy dokładamy do tej samej miseczki kawałek innego koloru, ale taki, który mieszając się z niebieskim da nam ładny odcień. Potem można dodać kolejny kolor lub ponownie niebieski. W tym drugim przypadku odcień niebieskiego nie będzie zupełnie czysty, ale na potrzeby naszej zabawy zupełnie wystarczający. W ten sposób przy dwóch, trzech miseczkach możemy uzyskać sporą gamę barw.
Przykładowo:
- niebieski+żółty -> zielony + biały -> seledynowy
- żółty + czerwony -> pomarańcz + czerwony -> czerwony + złoty -> złocista czerwień + fiolet -> … etc.
Ogólnie to rozpuszczonymi kredkami z pokostem jest dość trudno malować. Polecam tę technikę jako formę zabawy, gdy zostaną nam małe kawałeczki kredek, którymi już praktycznie nie da się rysować. Poza tym taki rodzaj farby bardzo wolno wysycha. Być może rozwiązaniem byłoby malowanie na drewnie, lecz jeszcze tego nie wypróbowałam. Może ktoś z Was się pokusi?
Czekam na Wasze relacje z zabaw ze sztuką. I… bądźcie czujni, już niedługo kolejna wiosenna zagadka.
Komentarze
Dodaj komentarz